Paczający^^

niedziela, 26 lutego 2012

Temat 1: Dzieciństwo

Cześć!
No to startujemy z tematycznymi postami :D Wieczorem może napiszę jeszcze coś, ale na pewno nie kolejny temat.

Dzieciństwo

Dla małego dziecka ważne są tylko dwie rzeczy : ciepły dom, a w nim wspaniała rodzina i to, aby było mu dobrze; nie byłoby mu zimno, ani za gorąco i nie było głodne. Gdy dziecko dorasta (ma powiedzmy 10 lat) zaczyna jeździć na obozy i przyzwyczaja się do zmiany "otoczenia", ale, gdy wraca do domu oznajmia rodzicielom, że  "WSZĘDZIE DOBRZE, ALE W DOMU NAJLEPIEJ", oczywiście tak naprawdę ogromnie tęskni za domem podczas rozłąki, dlatego, że od małego dom to jego najważniejszy priorytet. Gdy dziecko dorasta jeszcze bardziej (powiedzmy, że studiuje i ma 22 lata) marzy tylko o tym, aby wyprowadzić się z domu i oderwać od otoczenia, które towarzyszyło my przez całe życie. Gdy już mieszka samo tęskni za babcinymi potrawami, maminymi ciastami i pomocą tatusiowi w garażu, niestety musi się usamodzielnić, jednak dom to zawsze jego priorytet, czy ten z żoną (lub mężem) i własnymi dziećmi, czy ten pierwotny z mamusiom, tatusiem i rodzeństwem. 

Życie = Rodzinny dom, do którego zawsze można wrócić i się wyżalić, lub pochwalić :D

Ja chciałabym Wam napisać jak to z tym dzieciństwem było (a raczej jest, bo jestem nadal dzieckiem), u mnie. Więc tak: 
Mieszkam z rodzicami i rodzeństwem obok dziadków i wujka. Wujek kiedyś miał ogromny ogród, a w nim mnóstwo drzew owocowych i zasadzonych warzyw. Była tam też czerwona ślizgawka, na której zawsze bawiliśmy się z kuzynami i kuzynkami. Ten piękny ogród zachwycał wszystkich. Robiliśmy tam ogniska, bawiliśmy się i odpoczywaliśmy, taki nasz mały rodzinny raj. Niestety jak miałam ok.7 lat czar prysł. Ogród po prostu przestał istnieć (wybudowano tam sklep i zakład kosmetyczno-fryzjerski). Wszyscy byliśmy zrospaczeni, brakiem ogrodu, no, ale co się stało, to się nie odstanie. W między czasie urodziła się moja siostra - Hania. Teraz ma 6 lat i w przyszłym roku idzie do 1 klasy. Właściwie, co tu więcej napisać, kiedyś ja jako małe dziecko miałam 3 priorytety: dom, a w nim rodzina, to aby było mi dobrze i ten ogród. Brakuje nam go wszystkim, no ale...

Teraz chciałabym jeszcze napisać co sądzę o czytaniu dzieciom na dobranoc :D

Wczoraj, gdy czytałam mojej siostrze książkę, stwierdziłam, że jest to ważne dla rozwoju dziecka. Gdy bajka jest ucząca dziecko może się wiele nauczyć. Ja uwielbiam czytać mojej siostrze najbardziej jedną książkę, którą chciałabym tutaj polecić i zrecenzjować.

Opowieści do poduszki.

Piszą tu na zmianę dwie pisarki: Joanna Krzyżanek i Irena Landau. Ja nie lubię tej drugiej bo pisze oschle, ale na szczęście tutaj jest jej mało. Joanna Krzyżanek opowiada nam o rodzinie Wafelków (czyli o priorytecie dziecka). Pisze z wielkim ciepłem i idealnym dobraniem słów dla dziecka. Teraz chciałabym napisać jedną taką opowieść tutaj, bo ona nie jest długa, a chcę żebyście zobaczyli, jak ona fajnie pisze.

O Lusi i wiśniowych pestkach

Latem, jak co roku, w wiśniowym sadzie rodziny Wafelków odbyły się zbiory tych pysznych owoców. W pewien letni wtorek wszyscy wstali bardzo wcześnie i od raz zabrali się do pracy. Dziadek, tata i Filip zrywali dojrzałe owoce z wiśniowych drzewek, wkładali je do koszyków i zanosili do kuchni. Tam na bordowe kulki czekały już mama, babcia i Lusia, które najpierw myły bardzo dokładnie każdą wisienkę, a potem przygotowywały z nich dżemy, konfitury i kompoty. Po południu, kiedy wszystko było już gotowe, można było rozpocząć przygotowywania do Święta Wisienki, które wiele lat wcześniej wymyśliła babcia. Nikt już nawet nie pamięta, kiedy i jak to się stało. Święto odbywa się wieczorem w wiśniowym sadzie. Jego najważniejszym punktem jest konkurs na najbardziej pomysłową potrawę z wiśni. W tym roku po raz pierwszy swoje danie przygotuje także Lusia. Do tej pory dziewczynka była jeszcze za mała, dlatego wiśniowy przysmak przygotowywała razem z mamą. Po południu całą rodzina Wafelków była bardzo zajęta. Każdy przecież chciał wygrać konkurs. Wieczorem dziadek postawił wśród wiśniowych drzewek drewniany stół. Nakryto go lnianym obrusem, a mama i babcia ustawiły na nim świece, płytkie i głębokie talerze, talerzyki, sztućce, małe miseczki, kubki i serwetki. Po chwili w sadzie  byli już wszyscy Wafelkowie. Babcia uśmiechnęła się do całej rodzinki, zapaliła świece i uroczyście powiedziała:
- Tegoroczne Święto Wisienki uważam za otwarte. Teraz rozpoczęła się najważniejsza część uroczystości. Każdy prezentował swoją wiśniową potrawę.- Ciekawe, kto zwycięży w tym roku?- zastanawiał się dziadek.
- Ja ugotowałam pierogi z wiśniami. Polałam je masełkiem i posypałam cukrem - powiedziała babcia. - Są pyszne. - A ja upiekłam wiśniowy tort z bitą śmietaną - oznajmiła mama. - Są w nim kawałki czekolady i laskowych orzechów.- Tort i pierogi są zapewne wyśmienite! - zawołał wesoło tata. - Ale moja wiśniowa zupa z makaronem to dopiero przysmak! Możemy ją zjeść na zimno albo na gorąco. - Kochani ja zrobiłem coś wyjątkowego - donośnym głosem rzekł dziadek. - To śmietankowy budyń z kawałkami wiśni. Posypałem go tartą czekoladą. Jest pyszny, delikatny i bardzo smaczny. Palce lizać!  - A oto sok wiśniowy z kostkami lodu. Doskonały na jesienne popołudnia - bardzo szybko powiedział Filip. - A ja - powiedziała Lusia - przyniosłam wiśnie z okrągłymi, podobnymi do koralików pestkami. - I postawiła na stole koszyk wypełniony po brzegi bordowymi wisienkami. Po prezentacji wszystkich potraf cała rodzinka wypiła sok i zjadła ze smakiem pirogi, tort, zupę, budyń i wisienki z pestkami. Nikt dzisiaj nie myślał o odchudzaniu i kaloriach. Kiedy wszyscy mieli już pełne brzuszki, babcia powiedziała: - Pora rozstrzygnąć konkurs. Czas na głosowanie. Każdy po kolei podchodziła do babci i szeptał jej do ucha nazwę najwspanialszego smakołyku. Trudno w to uwierzyć, ale głosami 5 do 1 wygrały wiśnie z pestkami - przysmak, który przygotowała Lusia. Jeden głos dostał budyń z wisienkami, to był głos  Lusi.

Nie wiem jak Wam, ale bardzo podoba mi się sposób w jaki pisze ta autorka. I mam wrażenie, że jest to podobna opowieść to przygód  mojej rodziny :D


To moje lubione zdjęcie z kuzynką :D Julia, pozdrawiam!

Do potem!

4 komentarze:

oatmeal lover pisze...

Ale słodka jesteś na tym zdjęciu! ;P

Marta pisze...

Byłoby miło, tak się cofnąć do czasów dzieciństwa :)

Anonimowy pisze...

ja miło wspominam chwile z dzieciństwa :)

Marta pisze...

Adres mam zalinkowany na blogu, więc zawsze będziesz mogła sobie tamtędy tam wejść ;]